18 stycznia 2025 r. w kościele pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Częstochowie odbyła się Msza św. pogrzebowa dyrektor I LO im. J. Słowackiego Małgorzaty Kaim.
Zmarłą tragicznie dyrektor pożegnały tłumy częstochowian: rodzina, przyjaciele, uczniowie, absolwenci szkoły, związkowcy, przedstawiciele władz miasta. Po Mszy św. urna z prochami została w kondukcie odprowadzona na cmentarz Raków.
Wspomnienie przewodniczącej Rady Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Doroty Kaczmarek
Wszystko, co nam jest miłe, zimny grób zamyka,
Giną – zaszczyty, wielkość i sława imienia,
Skoro śmierć niezbłagana, ten anioł zniszczenia,
Żelaznem swem ramieniem, serc naszych dotyka.
Gustaw Zieliński, „Dwa sonety na śmierć brata”
Małgosiu, wszystkich nas dotknęła Twoja śmierć. Kiedy rozmawiałyśmy ze sobą w ubiegłym tygodniu w piątek, byłaś przytłoczona złem, które Cię spotkało. Długo rozmawiałyśmy. Starałam się przekonać Cię, że to wszystko minie, trzeba tylko trochę poczekać. Niestety, tej cierpliwości i wiary, że oprócz złych ludzi otacza Cię ogromna rzesza przyjaciół, zabrakło. Po naszych twarzach płyną łzy, bo byłaś dla nas osobą wyjątkową – wspaniałym ciepłym, dobrym człowiekiem, mądrym przyjacielem, nieprzeciętnym nauczycielem, świetnym dyrektorem szkoły.
Sama namawiałam Cię, byś podjęła się dyrektorowania szkole, z którą związana byłaś prawie całe swoje życie. Byłam z Ciebie dumna, kiedy nadzorowałaś tak ważne dla Twojego liceum remonty. Śmiałaś się wtedy, że zupełnie się na tym nie znasz. Mimo to wszystko poszło sprawnie. Przy okazji zdobyłaś sobie wielu przyjaciół i osób życzliwych, pomocnych Szkole, i Tobie. Dla dobra szkoły potrafiłaś pukać do różnych drzwi i osób. Ty i Twój ukochany Słowak to jedność. Tak bardzo dbałaś o jego wysoki poziom. Pamiętam Twój radosny głoś, kiedy zgłaszałaś mi, że wszyscy maturzyści, 100%, zdali maturę.
Cieszył Cię każdy sukces uczniów i nauczycieli, bo to budowało renomę szkoły, którą zarządzałaś. Byłaś pełna pomysłów i planów.
Małgoniu, na zawsze pozostanie z nami Twój ciepły uśmiech. Twoja delikatność i empatia. Nigdy nie wchodziłaś z butami w cudze sprawy i życie osobiste, jeśli czułaś, że ktoś sobie tego nie życzy. Oczekiwałaś też tego w stosunku do siebie. Niestety, nie każdy potrafił to uszanować, co bardzo Cię bolało.
Znałyśmy się Małgosiu ponad 20 lat. Łączyła nas Solidarność. Z radością patrzyłam na Twoje osiągnięcia, trzymałam kciuki, śledziłam karierę, wspierałam. Śmiało mogę powiedzieć, że łączyła nas przyjaźń. Zawsze wiedziałyśmy, że możemy na siebie liczyć.
Dziś wspominam nasze spotkania, pełne rozmów, śmiechu i wzajemnego wsparcia. Małgosiu, zawsze potrafiłaś słuchać i nigdy nie oceniałaś ludzi pochopnie. Nauczyłaś mnie, jak ważna jest szczerość i odwaga.
Byłaś ambitna, ale przy tym pomocna i otwarta na innych ludzi. Nigdy nie odmówiłaś pomocy, często sama proponowałaś swoje wsparcie. W wielu działaniach, również tych związkowych, byłaś wręcz niezastąpiona.
Kiedy dowiedziałam się o Twojej śmierci nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogę pogodzić się z Twoim odejściem. Cały czas czekam na telefon, w którym usłyszę Twój głos mówiący jak zawsze: Cześć, co tam słychać? W czym Ci pomóc? Ale wiem, że telefon już nigdy nie zadzwoni. Pozostawiłaś w naszych sercach pustkę. Szkoła straciła wspaniałego dyrektora, a my wyjątkowego, dobrego przyjaciela.
Umarłych wieczność dotąd trwa,
dokąd pamięcią się im płaci
Dyrektorem, związkowcem się bywa, a człowiekiem się jest lub nie. Ty byłaś człowiekiem o wielkim sercu. Ktoś kiedyś powiedział, że prawdziwi związkowcy, którym również Ty byłaś, nigdy nie umierają, wybierani są jedynie do innej wyjątkowej funkcji.
Nigdy o Tobie nie zapomnimy. Twoje życie było dla nas darem. Dziękuję Ci, za każdą chwilę, za każdą mądrą lekcję, a przede wszystkim za Twoją obecność w naszych życiach. Twoja pamięć na zawsze pozostanie w naszych sercach. Spoczywaj w spokoju.