Witryna wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika i wyświetlić stronę internetową dostosowaną do indywidualnych preferencji. Możesz włączyć/wyłączyć obsługę mechanizmu cookies w swojej przeglądarce.

Rejon Częstochowy, broniony przez 7 Dywizję Piechoty, podobnie jak i całe pogranicze polsko-niemieckie, został bardzo dobrze przygotowany do wojny.

Przygotowania wojenne
Już w marcu 1939 r. oprócz prac sztabowych, intensywnych ćwiczeń polowych, częściowej mobilizacji oddziałów dywizji dokładnie planowano i ustalano w terenie przebieg linii umocnień stałych i polowych.
Na podstawie tych planów saperzy wraz z żołnierzami pozostałych oddziałów wybudowali 23 nowoczesne żelbetowe schrony bojowe i obserwacyjne (z tego 19 w Częstochowie i 4 w Lublińcu). Całość uzupełniono m.in. siecią zapór minowych i leśnych, wieloma liniami przeszkód z drutu kolczastego, rowami przeciwczołgowymi (w tym najpotężniejszym na północnym odcinku Częstochowy), polami minowymi na północnym, zachodnim i południowo-zachodnim odcinku obrony miasta, wieloma kilometrami podwójnych i potrójnych linii okopów, rowów łącznikowych, a także schronów drewniano-ziemnych, stanowisk artylerii, broni przeciwpancernej i maszynowej.
Jednocześnie z budową pozycji obronnych przeprowadzano kolejne etapy mobilizacji, która przebiegała niezwykle sprawnie. 7 DP łącznie liczyła prawie 17 000 żołnierzy. Na wyposażeniu dywizji znajdowały się działa, haubice, działa przeciwpancerne, działa przeciwlotnicze, ciężkie i ręczne karabiny maszynowe, moździerze, granatniki, karabiny przeciwpancerne, nowoczesne radiostacje i wiele innego sprzętu.
W dniach 28-30 sierpnia cała 7 DP dowodzona przez gen. bryg. Janusza Gąsiorowskiego zajęła przygotowane pozycje obronne, zarówno te wysunięte nad granicą, jak i główną pozycję "Częstochowa", gdzie w pełnej gotowości oczekiwała spodziewanego ataku niemieckiego. Nie mogło być mowy o żadnym zaskoczeniu.

Wybuch wojny
O świcie 1 września 1939 r. na odcinek broniony przez 7 DP ruszyło potężne natarcie sześciu niemieckich jednostek z IV i XVI Korpusu Armijnego, w tym dwóch dywizji pancernych: 1 i 4.Pz.Div. oraz czterech dywizji piechoty: 4, 14, 31 i 46.Inf.Div.
Walki trwały od rana do późnego wieczora 1 września. Oddziały Wydzielone 7 DP prowadząc działania opóźniające zgodnie z planem cofały się na Częstochowę, gdzie pozycje zajmowała większość dywizji. Najcięższe boje stoczono pod Krzepicami, Kłobuckiem, w bitwie pod Truskolasami i Wręczycą Wielką oraz w obronie pozycji Lubliniec i linii rzeki Liswarty. Warto wspomnieć, że wieczorem 1 września w Gnaszynie placówka z 3 kompanii 25 pp wciągnęła w zasadzkę niemiecki samochód sztabowy oraz motocykl. W ogniu polskiego ręcznego karabinu maszynowego zginął motocyklista oraz trzech z czterech jadących samochodem Niemców - kierowca i trzech oficerów sztabu, przy których znaleziono mapy. Samochód i motocykl (nieuszkodzone) odstawiono do sztabu 7 DP razem ze zdobytymi mapami. Kilka dni później wydarzenie to stało się przyczyną brutalnych represji ze strony wojsk niemieckich wobec mieszkańców Gnaszyna.
Na głównej pozycji opóźniania "Częstochowa" linie obronne zostały obsadzone przez żołnierzy z 25, 27 i 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty. W głębi pozycji stanowiska zajmowała artyleria, odwody, sztab oraz pozostałe oddziały i służby dywizji. Od rana 2 września cała 7 DP w pełnej gotowości oczekiwała nieprzyjaciela, pozostawiając na przedpolu placówki i oddziały rozpoznawcze. We wczesnych godzinach porannych Niemcy intensywnie rozpoznawali polskie pozycje jednocześnie prowadząc coraz silniejszy, lecz mało skuteczny ostrzał artyleryjski. Na niebie aktywne było lotnictwo zarówno niemieckie jak i polskie (rejon Częstochowy był celem wzmożonej działalności polskich wypraw bombowych). Częstochowy skutecznie strzegła polska artyleria przeciwlotnicza (m.in. 7 bat. art. plot) wyposażona w działa 40 mm wz. 36 Bofors, która 2 września zestrzeliła 5 niemieckich samolotów i uszkodziła kilka kolejnych.

Niemieckie natarcie na miasto
O godz. 10.00 2 września z rejonu Szarlejki, Lgoty i Białej ruszyło pierwsze natarcie oddziałów 1.Pz.Div. na odcinek obrony "Północ" obsadzony przez 27 pp.
Pod naporem przeciwnika wysunięte placówki wycofały się na główną linię obrony, gdzie w ogniu polskiej artylerii i broni przeciwpancernej natarcie niemieckie załamało się, a na przedpolu pozostało 7 zniszczonych lub czasowo unieruchomionych czołgów, sporo zabitych i rannych. Do dramatycznej walki doszło w obronie mostu na Grabówce na drodze Częstochowa-Kłobuck, gdzie czołgi nieprzyjaciela usiłowały zniszczyć polską placówkę wysuniętą przed most. Sytuację uratował kontratak plutonu odwodowego 6 kompanii 27 pp por. Arkadiusza Ordyńskiego. Dowódca kompanii por. Ordyński wykazał się przy tym osobistym męstwem, na własnych plecach wynosząc z pola walki ciężko rannego dowódcę placówki, plut. pchor. Szymona Przedborskiego, a następnie wysadzając most, co zatrzymało niemieckie czołgi.
Z kolei w czasie walki na przedpolu Grabówki i Żabińca, w zniszczonym czołgu, jako pierwszy oficer w 1.Pz.Div., śmiertelnie ranny został ppor. Riedinger. Niecodziennym wyczynem popisał się także strzelec wyborowy z wysuniętej placówki 27 pp, który na drodze do Częstochowy w rejonie Czarnego Lasu i Antoniowa przy pomocy karabinu przeciwpancernego zniszczył 3 niemieckie samochody pancerne. W zniszczonych pojazdach Polacy znaleźli m.in. mapy, dokumenty i... akordeon.
Po wstępnych natarciach i rozpoznaniu polskich pozycji dowództwo niemieckie zdawało sobie sprawę, że bez kilkudniowych ciężkich walk nie uda się zdobyć Częstochowy, wobec czego kontynuowano manewr oskrzydlający, zmierzający do okrążenia 7 DP i zamknięcia jej w mieście. Sztab dywizji na podstawie obserwacji i rozpoznania trafnie ocenił sytuację i w nocy z 2 na 3 września postanowił wyprowadzić 7 DP z zaciskających się kleszczy.
W ciągu dnia, w walkach na przedpolu pozycji "Częstochowa" zaangażowane były oddziały 1.Pz.Div., 14.Inf.Div. z XVI Korpusu oraz 4 i 46.Inf.Div. z IV Korpusu. Po godz. 12.00 między Kawodrzą Górną, Skorkami a Sabinowem, na odcinku bronionym przez II batalion 25 pp, rozgorzały walki na pierwszej linii odcinka "Zachód". Epilogiem stały się zacięte walki w obronie kopalni "Franciszek" i "Paweł", które to starcia do niedawna pozostawały zupełnie nieznane. Na większości odcinków największe natężenie zmagań miało miejsce między godz. 14.00 a 16.00, a następnie od godz. 17.00, kiedy na polskie linie ruszył gwałtowny atak czołgów niemieckich i piechoty. Niemal w jednym czasie doszło do walk pod Kiedrzynem i Kawimi Górami, Grabówką, Liszką Górną, Kawodrzą Górną, Dźbowem, Sabinowem oraz Błesznem, Bugajem i Wrzosową. Ostatecznie mimo kilku kryzysów, wszystkie natarcia zostały odparte, a pierwsza linia obrony pozycji "Częstochowa" - czyli tzw. reduty częstochowskiej - utrzymana.
W walkach o Częstochowę 2 września Niemcy stracili łącznie ponad 100 czołgów, samochodów pancernych i pojazdów mechanicznych, 6 samolotów oraz wiele innego sprzętu zniszczonego lub zdobytego przez Polaków. Straty w ludziach są trudne do oszacowania, ale na chwilę obecną, na podstawie szczątkowych i niepełnych danych, wynoszą one ponad 40 zabitych i rannych oraz kilkudziesięciu wziętych do niewoli. Wśród poległych znaleźli się wysocy niemieccy oficerowie w tym dwóch majorów i jeden kapitan. Straty polskie wyniosły ok. 100 zabitych i podobną liczbę rannych i zaginionych. M.in. w nocnych walkach na Parkitce poległ ppor. Edward Beyga, dowódca kompanii zwiadu 25 pp, stając się tym samym pierwszym oficerem pułku poległym w II wojnie światowej.

Odwrót na rozkaz
Wobec groźby okrążenia w nocy z 2 na 3 września dywizja dostała rozkaz wycofania się na Janów, gdzie po przeprowadzonym w całkowitym porządku marszu dotarła rano następnego dnia.
Ostatnie oddziały 7 DP opuszczały miasto we wczesnych godzinach porannych 3 września, osłaniając tyły dywizji oraz wysadzając mosty na Warcie. W kilku punktach miasta doszło do nocnych walk ulicznych z niemieckimi oddziałami rozpoznawczymi, które związały walką oddziały 25 pp.
Podsumowując, 7 DP (wliczając także bitwę pod Janowem) samodzielnie związała walką elementy sześciu niemieckich jednostek na niemal 5 dni, co według ówczesnych teoretyków wojskowości było wynikiem praktycznie niemożliwym. Do takiego rezultatu przyczyniło się nie tylko bohaterstwo żołnierzy, ale także nowoczesne wyposażenie, uzbrojenie i dobre przygotowanie pozycji obronnych.

Adam Kurus (Gazeta Solidarności 349/2015)

Jest to skrócona i uzupełniona wersja artykułu opublikowanego pierwotnie w portalu Dobroni.pl (www.dobroni.pl). Autor jest historykiem wojskowości i prezesem Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa

FaceBook

Dziś 98

Wczoraj 480

Od sierpnia 2014 1067929